STOP NIEUCZCIWYM DIAGNOSTOM.

STOP NIEUCZCIWYM DIAGNOSTĄ.

Po przeczytaniu w Głosie Pomorza artykułu o nieuczciwych Diagnostach mam wrażenie, że jesteśmy wszyscy postrzegani jako łapówkarze i tylko czekać, kiedy następny z nas będzie posądzony o nieuczciwe wykonywanie przeglądów. Nie chodzi mi tu o umoralniane, (bo każdy jest dorosły), ale o zastanowienie się nad tematem, który na dobrą sprawę jest spłycany i dalej brniemy w niewłaściwym kierunku. Proponuję podjęcie dyskusji nad tym tematem, który nas w znacznym stopniu dotyczy.

Faktem jest, że nasza praca jest odpowiedzialna i niejednokrotnie stwarzane są sytuacje, które stawiają nas w niezręcznej sytuacji, ale tylko wystarczy powiedzieć NIE i sprawa załatwiona. Wiem, że niejednokrotnie trudno oprzeć się pokusie łatwego zarobku, ale jest to zgubne i naprawdę nie ma, co ryzykować kłopotów, utraty pracy i uprawnień diagnostycznych, zbyt wiele do stracenia, a zarobek w sumie żadny. Niejednokrotnie właściciele SKP wymagają na diagnostach, aby wzrosły obroty, ale to nie tędy droga moi panowie. Prawa biznesowe są okrutne, ale weźcie też pod uwagę ludzi, którzy muszą poświadczyć nieprawdę. Co im za to grozi i czy warto poświęcić oddanych pracowników dla przysłowiowej mamony? Dużo SKP zatrudnia młodych diagnostów, którzy aby utrzymać się w pracy są w stanie podbić wszystko, nawet sanie Świętego Mikołaja, ale panowie nie tędy droga. Badanie techniczne pojazdu polega na jego sprawdzeniu czy spełnia określone wymogi zawarte w rozporządzeniach i ustawach, a w szczególności ma być bezpieczny dla kierujących, pieszych i innych użytkowników ruchu drogowego. Od tego nie ma odstępstwa i powinno to być nadrzędnym mottem podczas kontroli. Dużo pojazdów jest starych, zdezelowanych nienadających się do poruszania się nawet po leśnych duktach, ale pomimo to posiadają ważne badania techniczne, a właściciele śmieją się, kiedy Policja zabiera dowód rejestracyjny. Przeważnie słychać z ich ust „samochód był na badaniach i diagnosta podbił”, co świadczy o bezczelności ludzi i dążenia za wszelką cenę do załatwienia przeglądu różnymi sposobami do łapówek włącznie. Dużo samochodów jest sprowadzanych zza granicy, i tak na dobrą sprawę w obecnej sytuacji są to samochody w lepszym stanie technicznym niż parę lat temu (własne doświadczenie). Diagności w firmach gdzie znajduje się tabor drogowy, czyli ciężarówki lub autobusy niejednokrotnie muszą przymykać oczy na usterki, aby utrzymać swoje stanowisko pracy.

Nasz cel to przede wszystkim świadczenie profesjonalnej usługi dla ludzi, którzy przyjeżdżają swoimi samochodami na badanie techniczne samochodu, który niejednokrotnie kosztował ich sporo wyrzeczeń. Diagnosta w trakcie badania powinien nawiązać dialog z właścicielem pojazdu na temat samochodu, poprosić o wejście pod auto, aby właściciel w trakcie badania brał czynny udział, a nie stał jak kołek i czekał na werdykt kata. Niejednokrotnie ludzie nigdy nie widzieli swojego samochodu od dołu i tylko mała zachęta ze strony diagnosty spowoduje, że to badanie jest przyjemne dla obu stron. W razie zaistniałych usterek należy wytłumaczyć właścicielowi, jakie zagrożenia mogą zaistnieć, kiedy danej usterki się nie naprawi. Ludzie całkiem inaczej odbierają, kiedy sami widzą luz, wyciek, zużyte opony, niesprawne układy itp. Postawienie N już nie jest postrzegane jako foch diagnosty, tylko jego pomoc w dalszym usprawnieniu auta. Nie bójcie się ludzi, oni naprawdę chcą wiedzieć wiele o swoich samochodach, tylko nie mają sposobu i możliwości, aby im ktoś to pokazał. W szczególności kobiety są zainteresowane oraz ludzie, którzy przewożą dzieci w fotelikach. U nich niesprawność musi być natychmiast usunięta i potrafią to zrobić w jeden dzień.

Namawiam do wypowiedzi, co o tym temacie myślicie i na wspólnym szukaniu rozwiązania, które nas dotyczy.

Wszystko co piszesz to święta racja ,ale wiesz jak jest w naszej pracy -na stopie cywilnej jak najbardziej można się dogadać i wytłumaczyć ludziom co znaczy niesprawny pojazd .

A w MON wszystko co robimy obraca się przeciwko nam , chodzi się i rozpowiada ,że robimy to na złość , jesteśmy upierdliwi przecież ten 40 letni samochód jest tak sprawny i czego wymyślać i tłumaczyć się ,przecież wszyscy się znają ,a po drugie twierdzą ,że przepisy cywilne nas nie obowiązują ,a ja sądze ,że wszystko co porusza się po drogach podlega tak

samo rygorystycznie i nie powinno być żadnej ulgi bo to pojazd wojskowy ,bo przejeżdza tylko 1000 km miesięcznie . Za naszą prace - robi się z nas durni i wyrabia nam się złą opinie aby utrudnić nam życie .

Koledzy wierzcie mi miałem kilka przypadków usterek grożących wypadkiem po wyjechaniu z SKP, pokazałe to klientom i od razu to naprawiali, jak klient tego niez zrozumie to N zabranie DR i strata klietna.

Klient taki co nie dba o swoje życie i innych to żaden klient.

PAMIęTAJCIE

Kto ma miękkie serce ten ma twardą d... .

Racja Darek, osobiście bardzo często zapraszam klienta "do kanału" (90 % z nich nigdy nie widziało swojego samochodu od spodu).

A tak z innej beczki jak sobie taki klient oparzy główkę o gorącą rurę wydechową to dopiero będzie hałas, ale co mi tam.

Darku masz rację. Przez czarne owce, rzutuje to na całe środowisko nie tylko diagnostów, ale i sposobu kontroli. Wierzcie mi, że wspomnianych doniesień nie długo będzie więcej. Ot takie przeczucie.

Jednak ponieważ one są ciągle to powinni opanować się ci, którzy są przyczyną zatrzymań czyli nie uczciwi diagności i właściciele stacji, dzięki którym albo za namową których taki proceder ma miejsce.

Niestety ci, którzy mają taki charakter, nie usłuchają ostrzeżeń. Ale prokuratorzy z policją w tym temacie działają coraz sprawniej.

Jest dokładnie jak mówicie jak klient sam się przekona jaki jest stan techniczny ma jego pojazdu oraz, że wynik negatywny to nie decyzja o wyrejestrowaniu auta, to naprawa samochodu może umożliwić i Jemu i uczestnikom drogi życie.

Ale jak pisałem na wstępie do niektórych diagnostów to dociera dopiero wtedy jak za urzędnikiem kontrolującym stacje wchodzi policja. A wtedy to jest zapóźno tłumaczyć mam rodzinę i dwójkę dzieci na utrzymaniu.

....panowie, rzeczywistość jest jednak szara skoro nawet za 20zł łapówki można załatwić przymknięcie oka na pewne niedoskonałości stanu technicznego pojazdu. ....Zarobki diagnostów są stanowczo za niskie i nie powinny być powiązane w żaden sposób z przerobem Stacji. .....ale kto to zmieni

Jeszcze tak po 10 SKP na miasto i badanie tech stanie się fikcją , obecnie SKP działające ponad 20 lat padają bo nie mają klientów ,stara armia klientów powymierała ,a młodzi jadą tam gdzie można bez problemu ZAŁATWIĆ PRZEGLĄD ,wszystkie nowe SKP są w rękach prywatnych a tam liczy się tylko kasa a diagnosta pracuje za psi pieniądz to nie ma sie co dziwić że podbije nawet sanie św Mikołaja za 20 zł ,diagności dostają uprawnienia z Urzędu Miasta to niech dostaną i pensje z Urzędu np 4000 pln to zobaczymy czy będzie chciał podbić jakiś parch za 20 zł

moze co do tych 20zł to sie nie zgodze bo każdy postępuje po swojemu i dla niektórych to może być obrazą ale ogólnie to popieram wiesława w 100% szczera prawda prywatni właściciele to ciągle kasy nie mają i stękanie że mało chociaż jest dziennie po 2000tys zł w kasie. Jestem ciekaw czy w końcu ktoś coś z tym zrobi ale znając życie wątpie diagnosta zostanie zwykłym pionkiem

Po pierwsze omawiani diagności nie wpadli za 20 zł tylko za 100zł. Za 20 wpadli poprzedni teraz jak widać ryzyko wzrosło i ma to odzwierciedlenie w łapówkach. Aż strach przewidzieć po tej wpadce ile teraz będzie kosztował przegląd. Niezła inflacja nas czeka.

A po drugie to 4000 to nawet dla mnie pułap jest nie osiągalny, ale miło by było tyle zarabiać.

Ogólnie słyszałem że diagności zarabiają od 850 - 2500 w zależności od stacji ale wiadomo nie pensja czyni człowieka łapówkarzem. W mojej ocenie temu który zarobi 4000zł. wzrosną proporcjonalnie potrzeby wydawania pieniędzy i też będzie brał skoro taki charakter już ma.

wzrosną proporcjonalnie potrzeby wydawania pieniędzy i też będzie brał skoro taki charakter już ma.

"....niewola człowieka na tym polega że musi mieć więcej niż mu potrzeba......."

To fakt jak ktoś brał to nawet jak będzie zarabiał 5000tyś to i tak(prawdopodobnie) wezmie. Natomiast może my się bardziej solidaryzujmy. Przecież nie raz przynajmniej ja miałem przypadek że klient przyjechał na przegląd i wyjmujac dow. rej. zobaczyłem u niego zaświadczenie z innej skp z wynikiem negatywnym.I już sprawa podejzana. I nie wypuściłem go -zatrzymałem dowód rej. Natomiast są ludzie którzy niestety, coś takiego podbijają!. Klient będzie szukał do tej pory aż niestety(dla nas) znajdzie

....a na naszej Stacji łapówek za przymknięcie oka nie bierzemy ....wynikiem tego spadła frekwencja klientów, którzy znaleźli stacje co za małą gratyfikacje ( od 20 do 50 zł) można coś załatwić

Myśle że ustawodawca nie da nam 4000, ale zato możemy liczyć na 10 lat zawieszenia.

Jeszcze tak po 10 SKP na miasto i badanie tech stanie się fikcją

Miasto ponad 80 tys mieszkańców - 2 OSKP (jedna prywatna) + 11 podfstawowych (w tym 2 ABCCDTE/acdefgh ) + 3 poza miastem do 5 km

Właściciele pojazdów mają w czym wybierać

To co ja mam powiedzieć miasto 30 000 mieszkańców 2 OSKP, 2 "podstawówki" z czego 1 z rozszerzeniami. W promieniu 10 km kolejne 2 OSKP, w odległości 20 km kolejne miasto powiatowe bardzo małe (16 000 mieszkańców) i 2 OSKP, 1 "podstawówka" z rozszerzeniami.

....konkurencja musi być .....byle odbywała się ona na zdrowych zasadach

Andrzej3 a jaka tu może byc konkurencja, i jakie zdrowe zasady. Konkurencja jest taka, że jeden weżmie, a drugi nie, a zdrowe zasady to chyba chodzi o to że w/g jednego jest luz na drązku kier. a w/g drugiego tylko trochę. Co do badań to wiem ze juz się stały fikcją.

....konkurencja musi być

SKP to nie markety

a no nie

....kolego "leniwiec", mówiąc o zdrowych zasadach miałem na myśli co innego. Czyż konkurencją nie jest wyposażanie stacji w urządzenia nowoczesne, a nie najtańsze (ukłon w strone właścicieli), czy może doposażanie stacji w urządzenia które nie są tylko wymagane, czy też tworzenie dodatkowych stanowisk w celu dokonowynia np. napraw, lub wymiany ogumienia itp. .....A co do jakości badań, to przyznajmy, że w naszej grupie zawodowej panuje zmowa milczenia. Przecież w swoim rejonie każdy doskonale wie gdzie można "załatwić przegląd", a mimo to proceder trwa nadal. .....A może zamiast narzekać najwyższy czas byłoby zacząć porządkować własne podwórka i wtedy "drążek kierowniczy miałby taki sam luz na każdej Stacji".

Mam nadzieje ze z czasem nasze spoleczenstwo dojrzeje i rozum wezmie gore.

Myślę, że wielu urzędników tu na forum łącznie ze mną chętnie przysłucha się zgłoszeniom anonimowym na terenie własnych miast, gdzie prowadzimy nadzór. Już my wiemy jak wykorzystać takie informacje. Jednak nie donoście na kolegów dla zabawy czy kawału, bo to może skończyć się tragicznie - urzędnik zawsze coś znajdzie. Może się zdarzyć, że dla zabawy powiecie a w B. ta stacja bierze za przeglądy, pojedziemy z policją (nie znacie dnia i godziny gdy jesteście nagrywani pod stacją) i okaże się, że to nie dowcip i faktycznie wpadli. Także Panowie ostrożnie z tymi zgłoszeniami, bo my słuchamy i reagujemy.

...faktycznie mógłby to być fajny dowcip ....ale z drugiej strony jak masz czyste ręce możesz być spokojny ....a nagrywanie juz przeżyliśmy i nieźle wyglądaliśmy

Samochód był skorodowany, nie miał sprawnych hamulców, a część siedzeń, na których codziennie przewoził dziesiątki osób, nie była przytwierdzona do podłogi. Miał przy tym ważne badania techniczne, które wykonano zaledwie trzy dni wcześniej. Wałbrzyski bus skontrolowali we wtorek dolnośląscy inspektorzy transportu drogowego. Samochodem wykonywany był regularny przewóz osób na linii Piaskowa Góra - pl. Grunwaldzki - Sobięcin.

Kontrolerzy stwierdzili wyciek oleju z silnika. Kierowca podwiesił na drutach specjalną miskę, w której miał się gromadzić wyciekający olej. W busie pękło także pióro tylnego resoru, był nadmierny luz na przednim kole, uszkodzone mocowanie stabilizatora i niedopuszczalna różnica sił hamowania pomiędzy przednimi kołami. Samochód miał uszkodzone światło pozycyjne przednie, był cały skorodowany, a siedzenia w trzecim i czwartym rzędzie nie były przytwierdzone do podłoża.

W aucie inspektorzy stwierdzili również parę niehomologowanych przeróbek wnętrza. Właściciel zamontował dodatkową ławkę i poręcz po to, by przewozić większą niż dopuszczalna liczbę pasażerów.

Bus trzy dni przed kontrolą pomyślnie przeszedł badania techniczne dopuszczające go do ruchu. Inspektorzy powzięli więc podejrzenie o nieuczciwości pracowników jednej z wałbrzyskich stacji kontroli pojazdów. Powiadomili o tym Komendanta Miejskiego Policji w Wałbrzychu oraz Wałbrzyskiego Starostę.

www.infobus.pl

A "widział" ten autobus SKP????

Normalny człowiek tego nie podpisze

Przykro to mówić ,ale nie widze tego co to podbił w zawodzie diagnosty